środa, 22 lipca 2009

Wszystko się zmienia. Chociaż w sumie nie. Zmieniam się glównie ja, swiat wokól "trwa uporządkowany" jak pisał Barańczak. Wakacje plyną bez większych przeszkód. Wyjazdy mijają, faceci zmieniają się w tempie praktycznie ekspresowym. A ja stoję w miejscu i się zmieniam. Powoli zaczynam tęsknić za znanym mi poznańskim towarzystwem. W niedzielę wracam do domu i mam nadzieje spotkać się z calą ekipą ;)

piątek, 29 maja 2009

Machanie nade mną(nami?) różdżką...?
Załóżmy, że pomaga.

Siedzenie i powstrzymywanie się od mówienia, chociaż chciałabym Ci po prostu wszystko opowiedzieć...?
Powiedzmy, że ćwiczy silną wolę.

Sprawianie wrażenia, że nic się nie stało...?
Lepszych propozycji brak.

Udawanie, że nie jestem zakochana (fall in love brzmi lepiej)...?
A co mam zrobić, szajning'u brak.

piątek, 22 maja 2009

x czy y?

Nie wiem co się dzieje.
Tak głupio mi było isć z wami, naprzykrzać się.
Tak milo mi się rozmawialo.
Tak trudno mi się mysli, motyle chociaż bardzo piękne, zaciemniają obraz swiata.
Żadnych ukradkowych spojrzeń, żednych o sekundę za długich uscisków dłoni, jesli przeslania to wątle i niepewne. (no dobra to tylko moja wyobraźnia, przeslań nie ma i nie bylo) Wiosna, wszyscy sie pozakochiwali (albo mieli 100 dni, jak Napoleon, albo Solidarnosc, cóż za doborowe towarzystwo skąd innąd, dla naszej ambasadorki Jedynego Slusznego Koloru Wlosów) a ja plyne sobie z prądem i patrze co się wydarzy.

Glony rozmażają się...

sobota, 16 maja 2009

Po drugiej stronie lustra...

Jestem jak Alicja.
Po drugiej stronie.
Innej stronie.
Weselszej?
Milszej?
Lepszej?

Może...
Może ta strona jest lepsza niż poprzednia?

wtorek, 12 maja 2009

Pomiędzy światami

Jestem wyalienowana z pośród alienów i niezintegrowana z całą resztą. A moja mama jest hardcorem. Totalnie. Ja nie wiem co się ze mną dzieje, chyba wiosna przyszła zbierać swoje żniwo. ...oddać cesarzowi co cesarskie... Biblia jest wszędzie jak trafnie zauważyła Kasia. A historie robię z grupą, o której długo myślałam, że się nie da. Może nawet kiedyś zintegruje się z kimś, może wcale nie grupowo, ale prywatnie, może moje poronione sny spęłnią się choć w niewielkim stopniu...

Jestem kotem...
ze wszystkimi wadami i zaletami tego istnienia:
zalety są takie, że spię i mogę olać wszystkich (tego drugiego się jeszcze nauczę, samowystarczalnosć rulez)
wady są takie, że mogę zostac w pustym mieszkaniu.




Whatever
jestem imprezową dziwczyną xD Steff, Kasia, Ell?, Basia?

wtorek, 5 maja 2009

Glony rozmnażają się...

Wiosna. Jestem szczęśliwa. Jest czasem ciężko, ale jestem szczęśliwa. I mam PLANY. PLANY są dla mnie ważne. A jednocześnie są dla mnie nieważne. Mama nakrzyczała na mnie, że jestem nieodpowiedzialna, ale to nieprawda, mam PLANY. Co więcej mam też nowe odcinki "Przyjaciół", so moje życie jest pełne i perfekcyjne. Możliwe, że nastrój zmieni mi się po sprawdzianie z biologi, ale nie koniecznie. Przecież wiem kim są glony.


Plech, plech...

środa, 1 kwietnia 2009

Plany na przyszłość

Prolog:
Właśnie tak, zostanę Marią K. i będę miała map ile dusza zapragnie.

Centralna część tekstu:
Pogodziłam się chwilowo ze skostniałością Kościoła i zrewidowałam swoje plany. Zezygnowałam więc z nierealnego planu zos tania papieżem, bądź jak kto (kot) woli papieżycą.

W przyszłości zamierzam zostać Bogiem. Znajdę sobie jakiś odpowiedni profil w Szkole PonadGimnazjalnej i będę miała wszystko gdzieś. Z tak wytyczoną karierą nie mogę przegrać życia.
------------------------
edit

Usunięta cześć tekstu została wczytana przez przepadek, jest ona nieaktualna, przepraszam za wszelkie problemy jakie wynikły z powodu tego błędu edytorskiego.


Peace And Love - niewykonanych zadań 2 (+ miliooooon)

Epilog:
Chciałam przeprosić za tą bezczelną notkę, ale zmieniłam zdanie na jak komuś przeszkadzam to fuck off, możemy się spotkać na udeptanej ziemi.


I co wy na to?

wtorek, 31 marca 2009

Ja poczekam...

Kiedyś znajde sobie nowe życie. 
Całkiem nowe.
Autoryzowane prze Warner Bros.
Będę elfem i będę tańczyć w kaskadach światła spływajacego z nieba.


Ale to będę mogła osiągnąć dopiero 
kiedy uda mi się olać wszystkich, 
kiedy przestanę potrzebować przyjaciół, 
kiedy nie będę chciała by kochał mnie ktokolwiek, 
kiedy wyluzuję, 
kiedy przestanę ryczeć z byle powodu,
kiedy będę tylko chciała, żeby wszyscy się odpierdolili,
kiedy przestanę potrzebować miłości i akceptacji.

Zostanę elfem.


A w międzyczasie zostanę Zimną Suką rrrr



czwartek, 26 marca 2009

Znienacka

  Znienacka rozpadły mi się plany. Więc szybko robię nowe. Troche niewprawnie dziergam dalszy ciąg. Chociaż w sumie może nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Zakochanym, zabujanym oraz tym co toną w obłokach fluidów wierzyć nie można. 
  Czy każdy z nas ma swoją kieszonkową patologię? Małą histerię? Traumę? Shizę? Czy właśnie to pozwala nam zachować jako takie zdrowie psychiczne? Nasze małe wariactwa. Nie będę płakać. Nóż w serce czy w plecy, płakać nie będę. Tęsknić też za nikim nie chcę, a jeśli będę to uda, że nie. Taki jest nowy plan, taki sobie uprzędłam. 
  Rekolekcje pozytywnie, przedstwienie urozmaicone obgadywaniem aktorów i zadziwiająca siostra w kościele. Zaufam taki jet ajnowszy plan. Mój Anioł Stróż wie co robi. 
  Nie wszyscy są tacy jak ja. (Inteligentna refleksja po 16 latach życia) Nikt nie potrzebuje moich przejawów ciepłych uczuć (tutaj nie od rzeczy będzie mały emo tekst "nikt mnie nie chce"). Mam teraz spory dylemat. Nadstawiać drugi policzek? A jeśli nie to dlaczego? Co więcej mi grozi? A jeśli tak to dlaczego? w nadzieji, że nie będą mieli sumienia drugi raz uderzyć? I rzyć ze świadomością, że to co dostaję to z litości? 
  Modlitwa na ten dzień: "Za mnie i za wszystkich, którzy to czytają. Żebym nauczyła się pisać sensowne notki"


Afirmacja na najbliższy czas:
Jestem z siebie zadowolona. Jestem ze sobą szczęśliwa. Kocham siebie.

Zasadzka